Do poczytaniaHistoryczne

Pacyfikacja przysiółka Podklas w Lgocie

W nocy z 27/28 października 1944 roku, do zabudowań mieszkańców przysiółka Podlas w Lgocie przybył, prowadzony z kieleckiego przez żołnierzy z grupy Tadeusza Gregorczyka i miejscowych przewodników (Mieczysław Kowalczyk i Stefan Ciechoń z Zygodowic), oddział radzieckiego desantu (przedzierający się w rejon Babiej Góry), którym przewodził mjr Bruno Skuteli (z pochodzenia prawdopodobnie Jugosłowianin). Po zarekwirowaniu Piotrowi Orzechowskiemu z Lgoty, zarejestrowanej przez okupanta trzody chlewnej, partyzanci przystąpili do przygotowywania posiłku. Na podwórcu zabudowań Marcina Ciapy dokonali uboju zarekwirowanego tucznika. Poruszali się po okolicy bez zachowania jakichkolwiek środków ostrożności, mimo, iż było im wiadome, że w pobliżu przebiegała trasa przemarszu żołnierzy wroga, wiodąca z Witanowic, gdzie w budynku miejscowej plebani mieściło się dowództwo niemiecki, do Wysokiej, miejsca lokalizacji hitlerowskiej placówki TODT. [W pewnym momencie] doszło do nieprzemyślanej akcji, skierowanej przeciwko czterem żołnierzom niemieckim. Kiedy hitlerowcy zjechali z Lubani i znaleźli się pomiędzy zabudowaniami Wojciecha Kwarciaka oraz Józefa Kłaputa, nastąpił atak ze strony rozlokowanych tam partyzantów. Niemcy jednak nie podjęli walki i uciekając, jak najszybciej starali się znaleźć poza zasięgiem skierowanego w ich kierunku ognia. Nie ponosząc strat dotarli do Witanowic.

Po otrzymaniu meldunku o akcji zaczepnej, dowództwo niemieckie podjęło decyzję o likwidacji oddziału partyzanckiego. W tym celu skierowało w miejsce jego lokalizacji 10-cio osobowy oddział żandarmerii niemieckiej, który jednak, po krótkiej wymianie ognia, został doszczętnie rozbity przez partyzantów radzieckich przebywających w zabudowaniach Andrzeja Curzydły. Podczas walk, od kul zginęło ośmiu żandarmów niemieckich, a ranna została córka gospodarza Joanna, której życie uratował niemiecki chirurg, wykonujący w wadowickim szpitalu zabieg operacyjny. Dziewiąty z hitlerowców, który bezpośrednio po dotarciu na Podlas rzucił granat do stodoły Andrzeja Curzydły, został pojmany przez ludzi z „lasu” i zmuszony do wejścia w ogień przez siebie wzniecony. Pozostały przy życiu ostatni z żandarmów zbiegł z pola walki w kierunku zabudowań Piotra Orzechowskiego, aby dotrzeć drogą okrężną, obok zabudowań Franciszka Garleja i Józefa Jiry, dotrzeć do sztabu. Zastrzelonych Niemców przewiózł na plebanię w Witanowicach, wracający furmanką od budowy bunkrów w Wysokiej, Józef Chudy. Po tej potyczce mjr Bruno Skuteli, nie troszcząc się o dalszy los tych, którzy użyczyli gościny jemu i jego ludziom (jako doświadczony dowódca na pewno domyślał się skutków tej potyczki), zarządził wymarsz całego oddziału. Po zgrupowaniu w Lubani, oddział odmaszerował w kierunku Kalwarii, aby rozlokować się w rejonie „Włodkowej Góry”. W tym samym czasie dowództwo niemieckie, w odwecie za poniesione straty, wydało rozkaz spalenia zabudować przysiółka Podlas w Lgocie i wymordowania jego mieszkańców.

W niedzielę, 29 października 1944 roku około godziny 8.00 hitlerowcy rozpoczęli pacyfikację Podlasu. Niezliczone rzesze żołnierzy niemieckich, poruszając się w szyku zwanym „tylariera”, paliło jego zabudowania i mordowało mieszkańców.

Tego tragicznego dnia, na trzy miesiące przed wyzwoleniem spod okupacji hitlerowskiej, zginęli:
– Franciszek Wołoch – l. 30 (wdowiec, osierocił czworo dzieci),
– Anna Wojtas – l. 23 (była ciężarna, osierociła maleńką córeczkę),

– Wincenty Wojtas – l. 34 (mąż Anny),

– Władysław Wojtas – l. 55,

– Adolf Bednarz – l. 21,

– Alojzy Nowicki – l. 51,

– Maria Ochman – l. 74 (zatłuczona w bestialski sposób kolbami karabinów),

– Andrzej Curzydło – l. 62.

Grób na cmentarzu parafialnym w Witanowicach
Grób na cmentarzu parafialnym w Witanowicach

Ciała zamordowanych hitlerowcy wrzucili w ogień palących się zabudowań. Jedynie ciało Andrzeja Curzydły zostało uratowane przed spaleniem dzięki odwadze jego córki Walerii (z męża Zając), która przeciągnęła je z płonącego domu do spichlerza. Ciało Franciszka Wołocha spłonęło w ogniu jego własnej stodoły, natomiast ciała pozostałych sześciu spłonęły w ogniu zabudowań Marii Ochman, gdzie, po wcześniejszym doprowadzeniu, zostali zamordowani.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, okrutnym morderstwom towarzyszyła pożoga. Okupant spalił zabudowania mieszkalne i gospodarskie:
-Andrzeja Curzydły,

– Franciszka Pyrka (Zamysłowskiego),

– Ludwika Malinowskiego,

– Józefa Kłaputa,

– Wojciecha Kwarciaka,

– Wojciecha Ochmana,

– Karola Ochmana,

– Franciszka Wołocha,

– Mariana Ciapy.

W ostatnich dwóch przypadkach, dzięki wielkiej odwadze i ofiarności Jana Borowskiego, częściowo zostały uratowane zostały budynki mieszkalne.

Pomimo wydanego wcześniej rozkazu, który mówił: wszystko spalić i wszystkich zamordować – w godzinach południowych przybył konno oficer niemiecki z rozkazem natychmiastowego przerwania prowadzonych działań pacyfikacyjnych. Przypuszcza się, że na tak nagłą zmianę rozkazu duży wpływ miały nadchodzące z frontu wiadomości o klęskach ponoszonych przez armię niemiecką oraz strach żołnierzy, niewielkiej przecież placówki niemieckiej w Witanowicach, przed odwetem oddziałów partyzanckich, na wieść o zbrodni.

Ofiary pacyfikacji pochowali w zbiorowej mogile na skraju lasu, tam w miejscu tragedii, pozostali przy życiu mieszkańcy przysiółka Podlas. Miejsce to, mimo, że szczątki ofiar po zakończeniu wojny, wiosną 1945 roku, ekshumowano i przeniesiono na cmentarz parafialny w Witanowicach, nadal jest otoczone ich pamięcią.

Pamiętają o tym tragicznym epizodzie II wojny światowej także władze samorządowe Gminy Tomice, których staraniem w 1984 roku, w Lgocie wzniesiono obelisk upamiętniający wydarzenia sprzed 40 lat. 

Tablica na obelisku w Lgocie
Tablica na obelisku w Lgocie

Źródło: Edward Wyroba „Oni nie doczekali… Historia pacyfikacji wsi Lgota” – Wadowice 1994.
Opublikowano w 50. rocznicę lgockiej tragedii – „Nad Skawą”, nr 10 (18) 1994 r

www.tomice.pl

Podobne wpisy

Czy Smok Wawelski był człowiekiem?

Łukasz Kurbiel

Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Łukasz Kurbiel

Candie – Latająca Forteca w Krakowie

Łukasz Kurbiel

Ta strona korzysta z plików cookie. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuj Czytaj więcej