Forum
Zobacz co słychać na naszym forum>>>

Najnowsze tematy:

Dodaj zdjęcie
Dodaj zdjęcia z Małopolski >>>
Google+
Ładuję...
Data dodania lub aktualizacji: sobota, 16 marca 2013, 14:39:48
Autor: admin
Home » Menu Główne » Do poczytania » Legendy » Legenda o "słonej wodzie"

Legenda o "słonej wodzie"

Legenda z gminy Tomice

Z Wieliczki ruszyły w drogę na Węgry załadowane solą połuby. Wielkopiątkowe popołudnie z niebem zasłoniętym ciemnymi chmurami nie wróżyło pomyślnej podróży. Wkrótce ulewa strugami wody otoczyła jadących. Przemoczeni i zziębnięci dotarli do Skawiny przed nocą. Ranek powitał ich słońcem, śpiewem ptaków, mgłą nad łąkami, przez wiosnę ubarwionymi smużką zieleni i złotymi plamami kaczeńców. Ruszyli dalej, kierując się prastarym szlakiem ku Zatorowi. Wkrótce zanurzyli się w cieniu bachowickich i tłuczańskich borów. Słońce podążało jużpo zachodniej części nieboskłonu, gdy Zbyszko i Dobek, w ostatnich wozach jadący zatrzymali swe zaprzęgi....
- „Co się stało ?” – spytał powożący Radost. „Wszak Zator już blisko i tam przez święta popasać będziemy. Bo w Wielkanoc wędrowanie godzi się...”.
- „Zator... książęce to włości, a komora celna po drodze... Znam ci inną drogę... Komorę ominiemy, a popas wypadnie w Wadowicach... Juści wyprzedzimy innych.... Dwie mile jeno! – rzekł Zbyszko.
- „Ruszaj w las, drożyną na lewo... Przed wieczorem staniemy”. – rozkazał Dobek.
Skrzypiąc i kołysząc się ruszyły wozy wyboistym szlakiem. Konie co raz grzęzły w rozmokłej deszczem ziemi. Poruszali się bardzo wolno. Często schodzili z wozów pomagając w pokonaniu głębokich kolein. Jakoś dotarli do pierwszych wiejskich domostw. Napotykali ludzi spiesznie idących ścieżkami na południe...
- „Do kościoła zdążają... Zmartwychwstanie Pańskie blisko” – mruknął Radost.
- „Poganiaj, poganiaj” – warknął z wozy Dobek... „Noc zapada”...
Przeciął powietrze bat Radosta... Zerwały się konie. Wtem wóz pochylił się gwałtownie w lewo. Na nic zdały się okrzyki woźnicy... Obok zatrzymał się wóz Zbyszka.
- „Bagno, bagno, Panie” – wołał Zbyszko z trudem biegnąc do pierwszego zaprzęgu. – „Nie ruszymy”.
- „Bierz ludzi, niech drągi wyrąbią i wozy podniosą” – rzekł Dobek.
Ruszyli w las. Po chwili ozwały się rozpaczliwe głosy: „Pomocy, ratunku! Toniemy!”
Mrok nawałnicą przyniesiony gęstniał. Zawirowały płatki śniegu. I deszcz siekł niemiłosiernie.
„Konie! Wyprzęgaj konie!” – ryknął Dobek... Radost próbował wydostać zaprzęg... Z daleka odezwały się dzwony. „Na Zmartwychwstanie” – szepnął chłopak grzęznąć w bagnie. Jakoż i jego czeluści otwarły się chłonąc konie, wozy i ludzi... Na powierzchnię wyciekła struga rdzawej wody. Zabulgotało trzęsawisko, wyrzucając bańki powietrza. Ucichły głosy...
Rankiem, w Wielkanoc szło do woźnickiego kościoła pacholę wraz z matką. Spostrzegłszy źródełko przy drodze, dziecko pochyliło się, aby zaczerpnąć wody. Ledwie chłopiec zakosztował płynu, zakrzyknął zdumiony: „Matulu! Matulu!... Obaczcie ino! Ktoś odmienił nasze źródło! Ta woda jest SŁONA...” I tak już zostało.

 

Źródło: www.tomice.pl

Opracowanie dokonane zostało m.in. przez Andrzeja Busia i Marię Kręcioch w "Legendach Nadskawia - część I i II" wydanych nakładem Urzędu Gminy w Tomicach przy wspóludziale Wydziału Kultury UW w Bielsku-Białej.

Udostepnij na Facebooku
comments powered by Disqus
     

Nie przegap nowości na stronie!







 

 Zobacz jeszcze na: